» Blog » O kiepskiej kopii wspaniałej gry
21-03-2011 22:01

O kiepskiej kopii wspaniałej gry

W działach: Growo | Odsłony: 2

O kiepskiej kopii wspaniałej gry
Przeglądając JuTiuba w poszukiwaniu filmików na pyrkonowy konkurs trafiłem na fragment gameplaya z Master of Magic. Rzuciłem okiem na komentarze, a tam pada nazwa Elemental: War of Magic, coś o następcy Mastera oraz, o czym przypomniałem sobie sporo później, wiele niepochlebnych słów. Zerkam na stronę gry, a tam cuda na kiju, czyli jak zwykle. Klasyczny tytuł w wersji współczesnej, udoskonalony, z lepszym interfejsem, grafiką, nowymi pomysłami i tak dalej. Dlaczego nie spróbować? Ja głupi...

Tło jest dość standardowe, ale klimatyczne. Mamy mianowicie świat fantasy po katastrofie. Dookoła równiny, pustynie, jakieś lasy, starożytne ruiny, pola bitew a pośród tego postać główna, władca jednego z państw, które na gruzach starego budują nowy porządek. Reszta jest bliska przodkowi, to znaczy mamy stawianie miast, wytyczanie szlaków dla karawan, handel, dyplomację, badania (tutaj osobno naukowe i magiczne) i wreszcie wojnę, a wszystko to polane erpegowym sosem.

Postać główna należy do jednej z kilku profesji, które wraz z cechami, umiejętnościami oraz wyglądem i ekwipunkiem wybieramy na starcie. Dla leniwych gotowce, dla ambitnych budujemy od zera. W czasie gry dołączą się też inni herosi, dzięki którym będzie można rozpocząć naukowe badania, w skarbcu pojawi się dodatkowa gotówka i tak dalej. Z czasem postać wyposażymy w dodatkowy sprzęt, nauczymy ją zaklęć, damy kilku towarzyszy i hajda w teren, by plądrować i zdobywać. Póki co brzmi fajnie? Niestety, tylko brzmi.

Rzecz pierwsza, czyli miasta. Rozbudowa polega na stawianiu budowli dookoła centralnego obozowiska do momentu, gdy zabraknie surowców. Budowli można mieć pewną określoną, ograniczaną przez teren, populację czy surowce ilość. Poza wyjątkami, takimi jak karczma (?), warsztatów czy pracowni badawczych można nastawiać do oporu. Przynajmniej póki nie zabraknie ludzi, bo chociaż surowców jest parę, to oni znikają nadzwyczaj szybko. Mamy ich dzięki żywności, której produkcja jest nie dość, że ograniczona do konkretnych pól (trzeba znaleźć żyzny grunt i zbudować tam farmę), to jeszcze szybko przechodzi na minus. Wciąż nie potrafię rozgryźć tego mechanizmu, ale efekt jest prosty – miasta stoją w rozwoju i czekają, aż odkryję jakieś cywilne technologie zapewniające przychód jedzonka. Najwyraźniej jest ona dobrze schowana, bo jak długo grałem, tak jej nie znalazłem, a powinna być jedną z pierwszych z brzegu.

Kategorii badań naukowych jest pięć, w każdej zdobywa się kolejne poziomy i dopiero potem, po uzbieraniu dostatecznej liczby punktów, wybiera konkretny wynalazek do wzięcia. Innymi słowy stale będzie czegoś brakować, bo jak wojna, to nie magia, a jak sprawy cywilne, to nie awanturnictwo (chodzi o możliwość badania starożytnych bibliotek, organizowania tam wypraw, wyciągania skarbów etc. Pewne lochy są dostępne dopiero od wyższych stopni rozwoju tej technologii i pojawiają się na mapie dokładnie tak samo, jak w trzeciej civce, to znaczy wynajdujemy węgiel i puf, na mapie jest węgiel). Tak jest w innych grach? Jest. Ale tutaj badania przebiegają wyjątkowo wolno. Toć nawet w pierwszym Civilization było to żwawsze.

Kasa szybko się kończy, bo miasto rozbudowane daje straty a nie zyski (koszta administracyjne są z czasem przesadnie wysokie), a przynajmniej dawało w wersji 1.0. Wersja 1.11, najnowsza, jakoś tak kasożerna nie była, ale problemu z jedzeniem nie rozwiązała. Więcej nawet – ile bym miast nie budował i ilu pionierów nie wysyłał, tak nigdy nie znalazłem więcej, jak trzech żyznych ziem pod uprawę.

Skoro jesteśmy przy technologii, to są paski rozwoju ogólnego i magicznego (gdzie tkwi dodatkowy bezsens, bo w pierwszej kategorii jest dziedzina „magic”, dająca chociażby możliwość opracowania "księgi ognia". Co dawała, tego już nawet nie pamiętam). W przypadku magicznego osobno liczymy poziom potęgi (dający dostęp do kolejnych czarów do wynalezienia) oraz poszczególne zaklęcia. Ile czasu zżera taka zabawa, to po prostu szkoda gadać. Po entej turze potrafiłem mieć nic w skarbcu i równie wielkie nic do rzucenia, bowiem pierwsze prawdziwe zaklęcie bojowe, jakaś magiczna strzała, to dopiero 2, jak nie 3 stopień potęgi magicznej. A taki zdobywa się długo, bo tak jak w przypadku "zwykłych" technologii, tak i tu punkty lecą powoli. Na więcej trzeba mieć stosowne budowle, a te zżerają kasę i ludzi, których to obu surowców szybko nie ma. Maniana.

Jak technika i magia, to i wojsko. Na plus liczę możliwość stworzenia własnej jednostki poprzez wybór sprzętu (zaczynamy z pałkami, noże trzeba wynaleźć. Klimat świata po zagładzie pełną gębą) i ubiorów (to ostatnie tylko for fun), nadania jej nazwy, wybrania pozycji, w jakiej ma stać, tła i generalnie bajerów wizualnych. Na minus brzydotę wojska (kobita w legendarnym pancerzu wygląda okropnie, jakby grafik nie potrafił dopasować modeli do siebie), powtarzalność (jeden typ płaszcza wojskowego, w jedynie słusznym kolorze) oraz taki prosty bubel, że rysy twarzy idzie zmienić jedynie z pomocą losowego generatora wyglądu, podczas gdy cała reszta dostępna jest z poziomu menu. A może to tylko przeoczenie?

Bitwy. Bitwy są szpetne, pełne sztywnych animacji, brzydkich efektów czarów, kiepsko zrobionych jednostek i pozbawione całkiem taktyki. Stoją naprzeciw siebie dwie armie, po max kilka jednostek. Podejdą, biją po kilka razy (2, 3 akcje na jednostkę w turze to norma), umierają i tak od nowa, aż do wyczerpania jednej ze stron. Potem podział XP, łupy i jedziemy dalej. Pal licho, że w lochach poziomu 2 (dostępnych dość szybko, jak się idzie konsekwentnie w jedną dziedzinę badań) na 5 możliwych są już takie grupki potworów, że bohatera z obstawą jedzą na śniadanie. A hero, co za dużo razy zginął ginie na amen i gry jest koniec.

Same bitwy potrafią zmartwić losowością, gdy hero raz uniknie ataku a raz nie, gdy raz oberwie za 2 HP a innym razem za 8. Nie mówiąc o tym, że przy niskich odpornościach raz spętany siecią nie uwolni się za radzieckiego boga i będzie tracił turę za turą aż do śmierci. Z rzeczy istotnych brak informacji o tym, czyja tura będzie następna, jak chociażby w piątych herosach.

Najgorsze jest to, że tura leci w dziwaczny sposób. W jednej chwili daję rozkaz jednostce do ruszenia się i ona idzie, chociaż w tym samym czasie jakaś inna walczy z nasłanym przez AI wrogiem. Komp od razu obliczy walkę i wyrzuci mi przed oczy ekran z łupami za bitwę, nie dając mi możliwości obrony i przed tekstem i przed wrogiem. Jeśli mam farta, to raporty będą dwa, za dwie prowadzone w tym samym czasie walki. Te z miast też wyskakują jeden po drugim. Klikniesz pierwszy i zaraz masz drugi przed oczyma. Nie idzie zbudować niczego w mieście A, bo wiadomość o tym, że w mieście B skończyła się kolejka wisi na środku i wszystko zasłania.

Gra rozwija się wolno, zanim dojdzie się do czegoś fajniejszego mija masa czasu, zanim zdobędzie się lepsze zaklęcia mija drugie tyle. Ale i tak nie jest to problemem. Problemem są łatki. Wersja 1.0 a 1.11 to m.in. wielka zmiana w interfejsie (stary był bezużyteczny), kosztach wojsk, rodzajach budowli czy też magii. Tak jak wcześniej wybierało się do 6 szkół, tak teraz są tylko 4. No ja przepraszam, tak istotna zmiana wprowadzona już po premierze gry? To gdzie byli betatesterzy? Zwłaszcza, że dalej idzie z nudów umrzeć, nim gra rozwinie się w sposób wystarczający. Gdyby chociaż grafika była fajna... Ale gdzie tam. Jej wady wypisałem wyżej, dodam do nich jeszcze puste tereny (góry, las, góry, las, morze. Zero jezior, rzek czy strumyków. Ja rozumiem, że apokalipsa, ale takiego braku urozmaicenia dawno nie widziałem), kanciastość obiektów, problemy z przechodzeniem jednych przez drugie etc.

Następca Master of Magic? Wolne żarty... Ktoś bez większego pomyślunku zrobił grę, której składowe wyglądają nieźle, ale w całości nie trzymają się kupy. Szkoda czasu.

PS: Gra do dziś nie jest obsługiwana przez Xfire, chociaż od dnia premiery minęło wiele miesięcy. Dla mnie o czymś to świadczy.

Komentarze


Senthe
   
Ocena:
0
Sorry, ale to na screenie wygląda całkiem jak rzeka :). Chyba że czegoś nie zauważam ;)
21-03-2011 22:10
Salantor
   
Ocena:
0
Nie, to jest właśnie morze :] Rzek nie uświadczyłem. Góra jeziorka i małe wysepki pośrodku, gdzie była górka i dwa pola drzewek na krzyż.
21-03-2011 22:18
Podtxt
   
Ocena:
0
Ale to naprawdę wygląda jak rzeka. Wodospad świadczy chyba że woda jest płynąca a nie stojąca?
21-03-2011 23:38
Salantor
   
Ocena:
0
Grałem w tę grę dobrych parę dni i nie zauważyłem żadnej rzeki. Więc albo jestem ślepy, albo za słabo patrzyłem albo to jest jednak morze :P Ewentualnie jakaś starsza wersja gry, dla niepoznaki rzucona między nowsze.
21-03-2011 23:52
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Na screenie, po prawej od miasta, za tym czymś, co wygląda jak kupa porośnięta przez pieczarki, tam jest coś, co faktycznie wygląda jak rzeka.
21-03-2011 23:56
Salantor
   
Ocena:
+1
Upewniłem się. To jest screen z którejś zapowiedzi. Zatem mogę z czystym sumieniem rzec, że w pełnej wersji rzeczki nie widziałem :P
22-03-2011 00:07
~Avnar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Chyba najbliższa idei Master of Magic pozostaje Age of Wanders II Shadow Magic. Jedynie te kampanie... Nie ma to jak otwarty losowy świat, magia życia i podpakowani palladyni:) Ostatnio na Good Old Games pojawiła się wersja MoM zestrojona z DosBoxem. Nawet sobie trochę pograłem, szkoda tylko że nie usunęli paru błędów w kodzie, które cały czas się w tej grze plątają i potrafią zepsuć całą rozgrywkę.

Abstrahując, to zawsze uważałem że świat MoM nadawałby się świetnie do RPGa.

Ach te sentymenty.....
16-05-2011 08:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.